13.02.2012 04:34
Pierwszy oddech spalinami dwusuwa ;)
W zakładce "O mnie" mogliście już przeczytać, że w lipcu 2011 roku nadszedł ten wyjątkowy dzień. Dzień, w którym moje oczy doznały szoku, a mózg wraz z resztą ciała zaczął się gotować, jak rosołek w kuchni Makłowicza. Ale zacznijmy od początku.
Był to zwykły, ciepły, lipcowy dzień. W lato mieszkam na działce rekreacyjnej, mam sporą altankę i warsztat za nią. Obok na drugiej działce na tej samej zasadzie przebywa mój wujek z ciocią. Gdy wstałem, dowiedziałem się, że rodzice pojechali z ciocią w celu kupna nowej puszki. Myślę – spoko, będzie ciekawy dzień, wtedy jeszcze nie wiedziałem, że aż tak. Czekałem na nich dobre kilka godzin, gdy brat w międzyczasie kombinował szybko kasę, żeby kupić filtr do skutera. Czekało nas docieranie nowego sporta, była sobota, więc zależało nam na zakupie i natychmiastowym docieraniu. Ja zdążyłem zadzwonić do rodziców, żeby zapytać się, kiedy wrócą. Taaak – właśnie niby wracali od gościa z Bydgoszczy. Od mojej miejscowości jest to zaledwie 70km, a nie było ich dobre kilka godzin. Mi wkręcili, że musieli czekać na miejscu na jakieś bzdety.
Nadeszła godzina 14.00 – wtedy moje leniuchowanie przerwał klakson dobiegający z parkingu. Pomyślałem, że zaraz pewnie pooglądam sobie nowy samochód cioci. Wychodzę przez wybrukowaną alejkę – mijam furtkę i co widzę? Na parkingu prócz naszej A4 stoi NSR’ka, a obok niej tata w moim starym kasku. Sam nie wiem, jaka pierwsza myśl zabłąkała mi się w głowie – chyba było ich zbyt dużo, żeby to ogarnąć. Wokół szpeja stała moja rodzina – rodzice, brat, który był szybszy ode mnie, obydwie kuzynki, ciocia i babcia. Na marginesie – babcia też sezonowo mieszka na tych samych ogrodach działkowych ;) Nie wiedziałem co robić – w dwóch słowach chyba będzie najprościej – ogar OFF. Każdego po kolei wyściskałem, potem zabrałem się za oglądanie mojej obecnej kochanki ;) Wszystko wydawało się niezwykłe – każdy jej element napawał mnie myślą, że to już moto. Nadszedł moment przymiarki i pierwszego ruszenia. Gdy już usadowiłem się na rumaku, schylając się pomyślałem – „gdzie jest ster?”. Różnica w pozycji w porównaniu do skuta była dość duża – i w tym się zakochałem. Po odpaleniu, ruchu lewej stopy i odpuszczeniu lewej klamki, dla mnie czas mógł się zatrzymać. Było to uczucie tak doskonałe, jak pierwsza dziewczyna ;) I kto powiedział, że motocykle to tylko metal i plastik? ;)
Każdy ruch manetką wydawał się niezwykły i doskonały – oczywiście o odwinięciu nie było mowy. ;) Żeby ochłonąć maszynę odstawiłem na działkę, a z kuzynką pojechałem do pobliskiego sklepu. Wtedy opowiedziała mi o spisku połowy rodziny. Okazało się, że ciocia ostro działała przez ostatnie dwa tygodnie, aby moje marzenie stało się faktem. Wiedzieli o tym wszyscy, tylko nie ja i mój brat – bo on by nie wytrzymał i wypaplał. Po powrocie nadszedł czas na szybkie mycie. Nigdy tak się chyba nie przyłożyłem do żadnej czynności – po godzinie stała wypucowana. Czerwony zbiornik raził swym odbiciem moje jeszcze wielkie oczy – nadszedł czas na pierwszy wyjazd.
Jak wcześniej pisałem – trzeba było docierać skuter, więc dobrze się złożyło, bo pojechaliśmy na ładne puste asfalty w okolicy – park przemysłowy itp. Docieranie nie utrudniało ruchu, a ja mogłem oswajać się z NSR’ką. Drugiego dnia w tym miejscu pierwszy raz odwinąłem na pierwszym i drugim biegu – serce wyło z radości. Życzę każdemu takiego uczucia, gdy wskazówka przekracza wartość 8 tysięcy, gdy prócz ciała porusza się jeszcze dusza. Nie sądziłem, że 125 pod sobą może przynieść tyle wrażeń. Każdy kolejny mijał z myślą, kiedy wsiądę i po prostu pojadę, tak bez celu. Tak, jak uwielbiam.
Słowem podsumowania: były to niezwykłe pierwsze dni, których na pewno nie zapomnę. Jestem ogromnie wdzięczny rodzinie, bo bez niej nie miałbym niczego. To dzięki niej udało się spełnić moje pierwsze motocyklowe marzenie, na pewno kilka się jeszcze pojawi, kilka siedzi od dawna w głowie…
Mam nadzieję, że będę miał zapał pisać to „coś” od czasu do czasu. Tekst na pewno nie jest poprawny gramatycznie, składniowo i Bóg wie co jeszcze – po prostu, jak kobiece „bo tak”. ;) Fajnie by było, gdyby zostawił tu ktoś swój miły ślad w postaci komentarza.
Pozdrawiam, Lewa w górę!
Komentarze : 10
Seba wariat:)tak trzymać tylko się nie połam ;)pozder
Czasami widzę jak śmigasz po mieście... pzdr do zobaczenia na drodze
W jesień tak, wtedy jeszcze nie miałem prawie nic na moto, na dodatek miałem kask brata. Teraz czekają już na wiosnę nowe ciuszki ;) Skąd mnie kojarzysz tak w ogóle? ;)
to ty śmigasz w tej kurtce errora ?
Grudziądz :*
Tak, moja to ta na belce ;)
Co do dbania - jest moim oczkiem w głowie i nie dałbym mu zrobić żadnej krzywdy ;) Na pewno nie jest to tak, że "łatwo przyszło i łatwo poszło", ale tu już musiałby się wypowiedzieć ktoś ze znajomych. Nie mnie to oceniać przecież :)
Dziękuję za komentarze i życzenia, nie spodziewałem się jakichkolwiek następnego dnia ;)
Pozdrawiam
Maszyna bardzo fajna, tekst również. Doskonale rozumiem jakie uczucia wiążą się z taką niespodzianką :-) Super kiedy ma się taką fajną rodzinkę. Pozdrawiam LwG!
Dbaj o maszynę i uważaj ! Nie jestem zwolennikiem gdy rodzice kupują dziecku motocykl , gdy tylko cięzka praca na ukochane moto sprawia że się uważa by nie zrobić mu żadnej ryski . Całkiem fajnie się czytało.
LEWA
Dbaj o maszynę i uważaj ! Nie jestem zwolennikiem gdy rodzice kupują dziecku motocykl , gdy tylko cięzka praca na ukochane moto sprawia że się uważa by nie zrobić mu żadnej ryski . Całkiem fajnie się czytało.
LEWA
Jeżeli jeszcze to jest ta Twoja na zdjęciu w belce to masz najładniejsze z malowań :)
Gratulacje. Piękna sprawa. Fajna familia. Miliarda szczęśliwych km'ów na niej :)
Archiwum
Kategorie
- Na wesoło (656)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Ogólne (1)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)